wtorek, 9 kwietnia 2013

Roz.5- Życie to karuzela zdarzeń, a w tym wszystkim nie ma sensu

Wszedł do mojego mieszkania, a ja nie wiedziałam co robić. Uciekać czy zostać? Wszedł z tymi wielkimi, czerwonymi, pięknymi różami. Zakryłam twarz dłońmi i próbowałam zakryć nos.
- Wybaczysz mi?- ponowił pytanie Krzysiek
Kichnęłam. Jeden raz, drugi raz i się rozkichałam.
- Lena, wszystko w porządku?- złapał mnie, za rękę, jeszcze bliżej podchodząc z czerwonymi zabójcami
- Osuń się z tymi przeklętymi kwiatami!- krzyknęłam, odsuwając się
- Nie wygłupiaj się, wczoraj byłem pijany, no przyjmij je- podstawił mi kwiaty pod nos
- Człowieku, mam aler...- w tym momencie zaczęłam się dusić. Złapałam się za gardło i zaczęłam kaszleć. Przerażony Igła rzucił kwiaty i podbiegł do mnie. Złapał na ręce i wyniósł jak najdalej od przedpokoju i czerwonych skrytobójców.
-Gdzie masz leki?- spytał, kiedy już przestałam kaszleć. Wskazałam na szafkę stojąca obok mnie. Libero poszperał w niej chwilę, zniknął za drzwiami i po chwili wrócił wręczając mi szklankę wody i białą tabletkę. Przełknęłam lek i odpadłam za poduszki. Zakryłam się kołdrą żeby zakryć praktycznie nagie ciało. Igła usiadł  w moich nogach.
-Przepraszam, prawię cię zabiłem- wyszeptał, spuszczając głowę. No co ty? Wierz mi, nie musisz mi tego powtarzać.
- Krzysiu, nie mogłeś wiedzieć, że mam uczulenie na to gówno- ujęłam go za rękę, która była tak ciepła, że i mi zrobiło się cieplej
- Przepraszam cię za wszystko. Ty mi pomagasz, a ja co? A ja zachowuję się jak pieprzony gówniarz!- złapał się za głowę i zaczął się dziwnie trząść. Nie panie Ignaczak, jak nieodpowiedzialny, pieprzony gówniarz- poprawiłam go myślach
- Krzysiu, wybaczam ci. Byłeś pijany ja to rozumiem, sama mogłam się zamknąć i skłamać- przyznałam
- No nie, to moja wina! Słuchaj w ramach rekompensaty zrobię ci śniadanie! Na co masz ochotę?- zapytał mnie, podnosząc się z mojego łóżka
- Hmm... na grzanki z serem- odpowiedziałam. Uśmiechnął się i wyszedł do kuchni. Po tej kłótni, próbie morderstwa, śniadanie wydawało się miłą alternatywą.


- Jezu! Jesteś zajebistym kucharzem!- uśmiechnęłam się do Krzysia, biorąc kolejną grzankę.
- A dziękuję, coś tam sobie po kucharzę czasami. W końcu sam mieszkam, nie?- mrugnął do mnie
Roześmialiśmy się, a w tym momencie ktoś wlazł do mieszkania. Wróć, drzwi otwarły się na oścież, a w nich stanęli Zbigniew Bartman i Michał Kubiak.
- Lena, nie możesz się tak do nas nie odzywać!- wrzasnęli  wchodząc do każdego pokoju po kolei, a w końcu do kuchni.
- Zobacz kto tu jest, Zbysiu!- krzyknął do Bartmana Michał
-O proszę! Jakie to urocze. Ale zadzwonić do nas nie mogłaś, prawda?- obruszył się
- Nie było czasu. Ignaczak próbował mnie zabić- wyszczerzyłam się do Krzysia, a ten spojrzał na mnie przepraszająco
- Przyniósł ci róże, zgadłem?- spytał Misiek, sam kiedyś popełnił ten błąd
- 10 punktów dla Jastrzębia!- nagrodziłam go brawami
- A co mamy zamiar dzisiaj robić?- spytał Krzysiek
- No jak to co? Pewnie macie trening i jakiś mecz albo inne sparingi- zaśmiałam się
- Ty, a mówiła, że nie interesuję się siatkówką- szturchnął Krzysiek Zbyszka
- Ja wracam do Jastrzębia, wystarczająco już zabalowałem- powiedział smutno Kubiak
- Miśku, a kiedy cię zobaczę znowu?- rzuciłam mu się na szyję, wycierając łzy, które mi napłynęły do oczu. Znowu będę musiała czekać pół roku?
-Przyjedź z Resovia na mecz za tydzień to się zobaczymy, poznasz tym razem moich znajomych- przytulił mnie, uśmiechnął, puścił i znowu przytulił
- Za tydzień mówisz? W sumie dlaczego nie!- uśmiechnęłam się do wszystkich trzech, a oni również do mnie.


Siedziałam sobie w wannie kiedy Nik wpadł do domu z tym swoim straszydłem, Olą. Jeśli Frankenstein miałby siostrę to bez wahania uznałabym Olkę za nią. Była totalnym przeciwieństwem mojego brata, on typowy rockers, a ona plastik. Nienawidziłam jej całym sercem i przekonywałam brata żeby ją zostawił, nawet Zbyszek z nim o tym gadał. Niestety nie przyniosło to żadnego efektu.
- Jestem już!- krzyknął, pukając do drzwi
- Zaraz zwolnię łazienkę!- odkrzyknęłam, wstając i wycierając się. Wyszłam już w moich czarnych rurkach i koszuli w czerwono-czarną kratę.
- Co na obiad?- zapytała słodka-idiotka
- Dla ciebie? Nic- odparłam, nigdy nie ukrywałam swojej niechęci dla niej.
- Ej! Zachowuj się, ona jest moja dziewczyna!- wrzasnął Nikodem
- Tak? A to mój dom, więc kto tu jest zwycięzcą?- odgryzłam się
-  Nie twój, rodziców!- odparł
- Rodzice zginęli 2 lata temu! Zapomniałeś? Zostawili mi wszystko, ciebie także!- byłam już serio zdenerwowana
W jego oczach zaszkliły się łzy. Może troszkę przesadziłam.
- Ola, wychodzimy nie będziemy tu więcej przychodzić!- złapał ją za rękę i wyszli. Tak po prostu wyszli.
Walnęłam ze złości w szafkę i zbiłam talerz. Wrzasnęłam i usiadłam z niemocy pod drzwiami. Wygrzebałam z kieszeni telefon i wybrałam numer do Krzysia.
- Cześć Igła, mogę do ciebie wpaść?- zapytałam, kiedy odebrał
-Jasne, tylko poczekaj aż wrócę do domu, ok?- odpowiedział


Ignaczak już się u siebie urządził, trochę pozmieniał, ale co najważniejsze zrobił mi porządek w papierach! No cud człowiek normalnie. Powiedziałam mu o moim naskoczeniu na brata. Trochę mnie objechał, bo w sumie mogłam się zachować trochę spokojniej. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, wypiliśmy po herbacie i musiałam zmykac, bo pewnie zbuntowany młodzieniec wróci do domu i będzie siedział pod drzwiami.


Kiedy wróciłam nikt nie siedział pod drzwiami. Być może jednak wziął ten klucz? Weszłam i zobaczyłam karteczke, niepozorną, białą karteczkę. Podniosłam ją i przeczytałam. Potem się rozpłakałam. Mój brat napisał, że skoro nie chce z nim mieszkać to nie ma po co żyć, dodatkowo Olka go zostawiła. To jego ostatnie pożegnanie. Wyjęłam szybko telefon i wybrałam jego numer. Nie odpowiadał, więc zadzwonił ten tej debilki Olki, zapytałam czy go rzuciła. Potwierdziła, więc dopytałam się czy nie mówił, że gdzieś idzie. Powiedziała, że na most. Porwałam kluczyki do motoru i zbiegłam na dół. Wpadłam na dole na Zbyszka.
- Gdzie ty tak biegniesz?- złapał mnie
-Nikodem chce popełnić samobójstwo!- ryknęłam
- Co? Jadę z tobą!- ryknął i pobiegliśmy


Faktycznie, Nikodem stał na moście, palił papierosa i patrzył się tępo w dół.
-Nikus, nie skacz- podeszłam do niego
- Czemu? Przecież to nie ma sensu- wzruszył ramionami i wyrzucił niedopałka do rzeczki
- Wszystko ma sens, trzeba się tylko przypatrzeć- powiedział Zbyszek
Zawahał się przez chwilę i się rozpłakał. Przytuliliśmy go mocno i wróciliśmy do domu.






Siemaneczko! Przepraszam, że tak długo to trwało, ale w końcu jest. Pisałam to jakieś 3 dni, nie mogąc skończyć. Cieszę się, że w końcu mi się udało :) Mam nadzieję, że się spodoba! Czytam=komentuję :)
Ja wam powiem, że graliśmy dzisiaj międzyklasowy turniej siatkówki i wyszłam tak mega wkurwiona, że to masakra. Ludzie czasem nie potrafią zachować kultury, ale to mniejsza. Bardziej siatkarsko to cieszę się, że SKRA ma piąte miejsce :) Sovia wyrównała, a Jastrzębie to tylko kwestia czasu :D
Pozdrawiam, Julka :*





5 komentarzy:

  1. Nie mogłam się doczekać tego rozdziału!
    Nieźle wyszło z tymi przeprosinowymi różami Krzyśka... :D Lena i Igła dobrze się dogadują i jestem ciekawa co w końcu wyniknie z tej znajomości ;)
    I jak dobrze, że Nikodemowi się nic nie stało!

    Bardzo mi się spodobało Twoje opowiadanie i zaglądam tu teraz codziennie.

    Pozdrawiam z Bełchatowa, Justyna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O miło mi, że się spodobało :)
      Dużo to dla mnie znaczy! :D

      pozdrawiam również :>

      Usuń
  2. Zapraszam na nowy rozdział :)
    http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. To teraz ja Annie :) A więc tak no rozdział baaardzo dobry. Bardzo dobrze ,że sie pogodzili moje gołąbeczki :) Boziu co ten Nikodem robi ,czy on jest poważny ? Wiedziałam ,ze jednak ostatecznie braknie mu odwagi. Zapraszam rónież na 3 volleyball-inspiratioon.blogspot.com :) Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niko renifer ratuję święta czy coś takiego XD Ale byś się zdziwiła jakby skoczył co? :c
      Dobra, nie drążę tematu, idę do ciebie czytać, bo YOLO XD
      pozdrawiam, Julka

      Usuń