Kiedy tylko przekroczyłam próg sklepu, wiedziałam, że nie wyjdę z niego przez najbliższą godzinę. Roześmiana spojrzałam na Aleksa i szeroko się do niego uśmiechnęłam. Odwzajemnił mój uśmiech, nie do końca jednak wiedząc o co mi chodzi. Wyszczerzyłam się jeszcze bardziej i pociągnęłam go za rękę do działu o nazwie: malarstwo. Przeszliśmy spory kawałek sklepu, a właściwie magazynu, aż w końcu znaleźliśmy się w moim królestwie sztalug, płócien, farb, pędzli i wszelkich artystycznych narzędzi. Puściłam jego dłoń i zaczęłam przeszukiwać półki.
- Pomóc ci w czymś?- zapytał mnie Serb, podchodząc do mnie. Wyjrzałam zza zakurzonej półki, przyglądając mu się.
- Serio chcesz mi w tym pomóc?- wskazałam ręką na półki. Roześmiał się tylko i podszedł do mnie, wyciągając rękę i zdejmując mi coś z twarzy. Spojrzałam na to i aż się wzdrygnęłam, pajęczyna, ohyda.
- Dzięki, no to w sumie możesz wziąć tę sztalugę, ja zbieram płótno i farbę, a potem idziemy jeszcze po jakiś stołek żebyś się nie zmęczył pozowaniem- wyliczyłam na palcach i spojrzałam na Aleksa. Wyglądał tak jakby właśnie dostał prezent gwiazdowy. Klasnął w ręce, chwycił sztalugę i pognał w nieznaną sobie stronę. Zaśmiałam się tylko i krzyknęłam, że jednak nie idziemy do działu z płytkami. Zawrócił, nadal promiennie się do mnie uśmiechając. Pokręciłam tylko głową i ruszyliśmy po stołek dla mojego modela. Kiedy tylko się znaleźliśmy w odpowiednim dziale, Aleks poczuł się jak w domu. Biegał i przynosił mi różne zydle, stołki, stołeczki, aż w końcu wybrał taki kiczowaty, różowy w czerwone, kwiatowe wzory. Poszliśmy do kasy i zapłaciliśmy za zakupy.
- O w końcu raczyłaś wrócić do domu, witam!- Nikodem stanął w drzwiach swojego pokoju z założonymi rękoma i kwaśną miną. Spiorunował mnie wzrokiem i już chciał coś powiedzieć, ale zauważył wchodzące do mieszkania Atanasijevica i chyba sobie odpuścił.
- Zrobisz coś do jedzenia, bo nie wiem czy mam wydawać kasę, czy jednak trochę zaoszczędzę?- zapytał mnie, zabierając płótno, które ledwo utrzymywałam, zaniósł je do mojego pokoju, a siatkarz poszedł za nim. Ja natomiast poszłam do kuchni, postanawiając, że jednak zrobię mu jakiś obiad, a może nawet sama coś zjem, zapraszając mojego modela?Wyjęłam potrzebne produkty z lodówki i zaczęłam przygotowywać jedzenie. Postawiłam na coś szybkiego, czyli kotlety z piersi kurczaka. Momentalnie koło mnie pojawił się mój brat i Aleks.
- Pomóc ci w czymś?- zapytał siatkarz, zjadając jednego pomidorka. Uderzyłam go lekko nożem w rękę. Teatralnie udał ból i opadł na krzesło.
- Sam się o to prosiłeś. Jak chcesz być przydatny to obierz ziemniaki, dasz sobie z tym radę?- zapytałam go, unosząc do góry jedną brew.
- No wiesz co, jak możesz? Ja jestem urodzonym kucharzem!- wykrzyknął i porwał reklamówkę z ziemniakami i garnek. Chwilę potem usłyszałam zgrzyt noża, którym pozbawiał kartofle skórki. Pobiłam kotlety doprawiłam i zaczęłam je smażyć. Rzuciłam spojrzenie na siatkarza i z zadowoleniem stwierdziłam, że jednak się do czegoś przydał. Wyciągnął ku mnie garnek pełne ładnie poobieranych ziemniaków. Postawiłam garnek na ogniu i zajęłam się mięsem. Nie minęło 20 minut, a cała nasza trójka wcinała obiad z taką żarliwością, że aż nam się uszy trzęsły. Po skończonym posiłku odezwałam się do brata.
- Nikuś sprzątasz!- i zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, byłam już z Alkiem w pokoju.
- No to jak ty sobie wyobrażasz sobie ten twój portret?- zapytałam go, przygotowując sobie całe oprzyrządowanie. Ustawił swój stołeczek i usiadł na nim.
- No czy ja wiem, może by tak jakoś tak z profilu?- obrócił się do mnie z dziwnym, zalotnym spojrzeniem. Parsknęłam śmiechem, podeszłam do niego i sobie ustawiłam tak jak chciałam.
- Jak się będziesz ruszał, to zobaczysz co ci zrobię- ostrzegłam go, podchodząc ponownie do sztalugi. Związałam włosy w kok i zabrałam się do pracy. Aleks zamiast grzecznie siedzieć podniósł rękę. Spojrzałam na nie.
- Tak, słucham cię?
- No bo, czy ja mogę zdjąć koszulkę - zapytał mnie, robiąc kocie oczy. Co ci siatkarze mieli z tymi oczami? Naoglądali się za dużo Shreka czy jak? Wzruszyłam tylko ramionami i spojrzałam w okno. Po chwili mój model chrząknął znacząco. Przeniosłam wzrok s powrotem na niego i aż mnie zatkało.ten chłopak oprócz tego, że był mega wysoki to do tego świetnie zbudowany. Zarysowane mięśnie brzucha, idealne do malowania. Uśmiechnęłam się do siebie, zadowolona z tego, że jednak zgodziłam się namalować jego portret.
- No nie powiem, fajny brzuch mój drogi!- uśmiechnęłam się do niego, a on tylko zaśmiał się, zapewne oczekując takiej reakcji z mojej strony.
- To co, mam znowu usiąść na tym stołku?- zapytał
- A dlaczego nie, przecież po to tu jesteśmy.
- No dobra, to jestem gotowy- usiadł na swoim stołku zaczął pozować. Z wielkim bananem na ustach przystąpiłam do pracy. Po około dwóch godzinach ciszy, jaka między nami zapanowała, mogłam się w końcu odezwać.
- Ha, skończyłam! Złaź z tego stołka i zobacz!- krzyknęłam do niego, wychylając się zza sztalugi. Ochoczo do mnie podbiegł, i złapał w pasie.
E, panie Serb,a co to ma być?
Lekko zdjęłam jego dłonie ze swojej talii i obróciłam się do niego.
- No i jak, podoba się?
- Cudowny, dziękuję- pocałował mnie w policzek. Nie wiedząc czemu zapłonęłam jak piwonia.
Lena co z tobą? Lepiej,co z Krzyśkiem? moje sumienie dawało o sobie znać. No faktycznie, zapomniałam o Krzyśku! Nadal siedzi u Piotrka i Julki, no gratulacje, zajebista z ciebie dziewczyna moja droga. Tylko co zrobić z tym Serbem?
- Aleks, słuchaj ja muszę pojechać na chwilę do Piotrka Nowakowskiego, bardzo cię za to przepraszam, ale no, tak wyszło. Sorki- powiedziałam.
- Jasne, nie ma sprawy. Dzięki raz jeszcze za portret, bardzo mi się podoba!- powiedział i nałożył koszulkę. Jakaś cześć mnie zawyła, bo już nie będę mogła się jej bezkarnie przyglądać.
Werden, ogarnij się do chuja pana!
- No to tego, ja się będę zbierać- powiedział Atanasijevic i podrapał się po głowie.
- No dobra, jeszcze raz bardzo przepraszam, że tak wyszło- powiedziałam i wręczyłam mu jego podobiznę, odprowadzając do drzwi.
- No to do zobaczenia!- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Do jak najszybszego zobaczenia!- dodał siatkarz i zniknął za drzwiami. Wypuściłam głośno powietrze i usłyszałam głos mojego brata.
- No nieźle sobie pogrywasz!
- O co ci chodzi?
- No wiesz, niby jesteś z Igła, a tu proszę, atakujący Skry i to kto, sam Aleks!
- Skończ te swoje teorie spiskowe co? Niby ja i on, dobre! Poza tym ja jestem z Krzyśkiem i nie zamierzam tego zmieniać.
- Tak i to pewnie ja pożerałem go wzrokiem.
- Co? Jakie pożerał co? Ty weź się lecz!- krzyknęłam i zatrzasnęłam się w pokoju. Wygrzebałam z kieszeni telefon i wybrałam numer do Piotrka. Po kilku sygnałach usłyszałam zasapany głos środkowego
- No cześć, gdzieś ty była?
- No nie uwierzysz, ale co ty taki zasapany jesteś?
- Bo Ignaczakowi coś odwaliło po tych lekach, biega jak popierdolony po całym mieszkaniu od 4 godzin. Próbujemy go złapać z Julką, ale nam nie idzie, wcześniej był tu Kowal, ale zwinął się na trening. Przyjedź i pomóż!- krzyknął błagalnie. Musiało być źle. Ale co mu się stało po tych leka. Wiem, że lekko majaczył, ale rozpierdol mieszkania, to już lekko niepokojące.
- Będę jak najszybciej się da!
-- No to szybko, nie wiem jak długo wytrzymamy!- rozłączył się. pognałam do przedpokoju, nałożyłam buty do motoru, złapałam kask i pognałam do garażu. Jeśli zależy mi na czasie to najszybciej będę tam na Maleństwie. Odpaliłam silnik i ruszyłam z piskiem opon.
Po kilki minutach byłam już pod domem Nowakowskich. Zaparkowałam pod oknem i zeskoczyłam z motoru, nie zdejmując nawet kasku. Wpadłam do domu i ujrzałam iście straszny widok. Meble były poodsuwane pod ściany, gdzieś leżała przewrócona lampa, na podłodze ktoś rozlał wodę. Usłyszałam kroki i po chwili do pokoju wpadł Ignaczak, trzymając w ręku... kiełbasę?
- W życiu mnie złapiecie! Jestem Piotruś Pan i jestem niepokonany! - wrzasnął i odwrócił się w moją stronę, zatrzymując się gwałtownie. Po chwili do pokoju wpadła Julka, a za nią Piotrek, zatrzymując się na Krzyśku i przewracając go. Libero odwrócił się do nich przerażony i się rozpłakał.
- Julka, Piotrek, przepraszam ja już będę grzeczny- wychlipał i usiadł po turecku na podłodze, wypuszczaj z rąk kiełbaskę. Nowakowscy podnieśli się z ziemi i podeszli do mnie.
- Dzięki, że wpadłaś. Uratowałaś nas- mruknął Piotrek, klepiąc mnie po ramieniu.
- Aha- odpowiedziałam i spojrzałam na Krzyśka.
- Ja już będę grzeczny- powiedział i wstał z podłogi, nerwowo gryząc kiełbaskę.
- Julka, a po czym go tak wzięło?
- Popił leki cola, to chyba dlatego go aż tak wzięło- odpowiedziała. Pokiwałam głową i zdjęłam kask.
- Lena, a ty co tu robisz?- zapytał mnie zdziwiony Igła. Wstał, podszedł do mnie i przytulił.
- Igła, co ci się stało?
- A co mi się niby stało? Dlaczego ja trzymam w ręku kiełbasę?- zapytał, patrząc na nas podejrzliwie.
- I co tu się stało?
- Zaraz, to ty nic nie pamiętasz?- zapytał go w końcu Cichy.
- A niby co ja mam pamiętać?
- No wiesz, nie zachowywałeś się normalnie- odpowiedziała Julka.
- Znowu popiłem leki colą?- zapytał, strzelając sobie ręką w czoło.
- No tak jakby- odpowiedziałam, nadal uważnie mu się przypatrując.
- Matko, przepraszam was! Ja tu posprzątam.- ruszył w kierunku mebli.
- Nie, siadaj! Masz rozwaloną rękę!- warknęła Julka, usadzając go na krześle.
- Właśnie, mamy od tego sprzątaczkę. Najlepiej będzie jak wrócisz z Leną do domu- powiedział Nowakowski, a ja pokiwałam głową. Nadal byłam w szoku po tym co zobaczyłam.
- Chodź, zbieramy się!- powiedziałam, biorąc go za zdrową rękę.
- Jeszcze raz was bardzo przepraszam kochani- powiedział Igła, wychodząc.
- Krzysiu, nic się nie stało!- klepnął go w plecy siatkarz i tym samym wypchnął z domu. Stałam już przy motorze i szukałam zapasowego kasku dla libero. W końcu go znalazłam i podałam Krzyśkowi.
- Wiesz, mam problem z tymi zapięciami- powiedział, nadal siłując się z zatrzaskami. Zaśmiałam się i podeszłam do niego, wszystko dopinając.
- Już wszystko dobrze?- zapytałam go, siadając na motorze. Poczułam, że również zajął swoje miejsce i odpaliłam. Po kilku minutach byliśmy już pod blokiem Krzyśka. Ponownie pomogłam mu z kaskiem.
- Jesteś pewien, że dasz sobie ze wszystkim radę?- zapytałam go, kiedy wchodził do klatki.
- Całkowicie!- powiedział i pocałował mnie.
- Jakby się coś działo to zadzwoń, a będę najszybciej jak się da!-- mrugnęłam do niego i odpaliłam silnik. Kątem oka dostrzegłam, że mi machał.
Jakiż to był dziwny dzień Począwszy od tej rozmowy z Kowalem, malowanie Aleksa, a teraz akcja z Krzyśkiem. robię się na to wszystko za stara.
No w końcu coś co moim zdaniem jest na jakimkolwiek poziomie! ;)
Jak wam mija weekend? Ja powiem tak: jestem cała pogryziona przez te głupie i wszechobecne meszki. Nienawidzę ich serdecznie! Zapewne każdy widział to przesłodkie zdjęcie Kurasia :3 cudny!
No cóż, tak od siebie powiem jeszcze, że ja już nie mogę wytrzymać do 24, a wy jak? ;)
Zachęcam do czytania i komentowania! ;)
pozdrawiam, Julka :*
Oj, Lena, gdzie ty patrzysz? Nieładnie tak... ;>
OdpowiedzUsuńMatko z ojcem, Igła po lekach miał faze, ale jak popił colą to tylko współczuć Pitowi i Julce, hahaha :D
Jak sobie pomyślę, że już za kilka dni pierwszy mecz reprezentacji to aż mnie nosi :D A co to będzie jak zaczną LŚ... :3
No Lenka patrzy w różne dziwne strony :D
UsuńJ to bym nawet takim Igłą się zajęła :)
Ja już zaczęłam przepraszać moich znajomych, których opuszczę niedługo bo LŚ :D
Nadrobiłam kilka sporych rozdziałów, począwszy od Kosy opatrywanego przez Julkę, przez poznanie żony Zbysia, krwawiącego i skołowaciałego Krzysia (swoją drogą - mistrzostwo :D!), po spotkanie Alka i ten rozdział. Jestem na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny przepraszam za zaległości ;*
SłodkiJesu, Igła to mój bóg! Niezła faza go chwyciła po tej coli, nie ma co. Też chce takie leki, też :D! Widok Krzycha z kiełbaską musiał być nieziemski, podobnie jak jego nieogar po powróceniu do żywych :D Ojejuchnu, co się usmiełam, to moje ;D!
Aleks, nie podobasz mi się tu! Idz sobie, nie usmiechaj sie, nie napinaj miesni i nie rob slodkich oczu... Przynajmniej nie do Lenki! Oooooo nie! Ona jest z Krzychem i nawet tutaj nie mąć ;D!
Pozdrawiam, tym razem wyjątkowo z anonimka ;*
naranja-vb.blogspot.com
Haa, no witam witam Pat :)
UsuńA no potwierdzam, nazbierało ci się tego troszkę :)
Leki i cola są super, wiem sama testowałam przez przypadek, więc to przykład z życia wzięty XD
A Aleks tu...zagości, przynajmniej przez jakiś czas, a potem się zobaczy ;)
pozdrawiam, Julka :*
Alek na 100% przystawiał się do Leny.Matko Boska Igła i leki i cola jaki odpał.Zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
E tam na 100%, troszkę mniej ;)
UsuńAno potwierdzam odpały Igły :)
nadrobione ! :>
Haha, Igła i odwalanie mu po lekach! ♥
OdpowiedzUsuńhttp://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/05/dwadziescia-szesc.html zapraszam na nowy epizod ;)
pozdrawiam, poziomkowa ;)
Bo to Igiełka :D
Usuńpozdrawiam, również :>
http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/05/dwadziescia-osiem.html zapraszam na nowy epizod + na małą informacje :)
Usuńpozdrawiam, poziomkowa :)
Haha ,to się ładnie uśmiałam :) Igła jest moim osobistym bogiem zaraz po oczywiście Picie. Czekam na nowy rozdział ten i na tamtymtatmymtamtym blogu. No i ten Alek jeszcze coś tu widzę ze swoim ładnym tyłeczkiem przyszedł mieszać. No nic. Pozdr.
OdpowiedzUsuńIgła jest bogiem, nanannana :D
Usuńno coś mejknę może na tamtym, bo to aż żal nic nie pisać ;-;
Alek nie ma seksownego tyłka, Winiar ma super tyłek :D
pozdro500!