sobota, 4 maja 2013

Roz.13- Bartman, ty zły człowiek jesteś!

Razem z Krzyśkiem i Piotrkiem zawieźliśmy pobitego Kosoka do szpitala. Z każdą chwilą wyglądał coraz gorzej, jego policzek nabrał bardzo brzydkiej, fioletowej barwy. Dzięki Bogu, że była z nami Julka, bez której chyba całe to załatwianie wpisu trwałoby wieki, a tak weszliśmy po prostu do jej gabinetu.
- Matko Kosa, gdzie ty miałeś oczy?- zapytał Piotrek, kręcąc głową. Środkowy spojrzał na niego pytająco.
- Serio jesteś, aż w takim stanie, że ludzi nie poznajesz?- zakpił z niego nieco Krzysiek
- Stary, o co ci chodzi? Ja sama ją ledwo poznałam, a co dopiero Grzesiek- ostudziła chłopaków Julka, zakładając Grześkowi opatrunek. O co im chodziło?
- Ej, poczekajcie, o co wam się rozchodzi?- podniosłam ręce na znak, że ledwo za nimi nadążam.
- Jak to? Jesteś przyjaciółką Zbyszka, prawdopodobnie najlepszą, a nie wiedziałaś, że ma żonę?- zapytała mnie zdziwiona Julka, która nie była obecna przy tej całej sytuacji. Pokręciłam przecząco głową, no bo co innego niby miałam zrobić?
- Matko jaki z niego idiota!- pokręciła głową, świecąc Kosie po oczach, aby sprawdzić czy jego źrenice reagują na zmianę oświetlenia.
- I żaden z was też jej pewnie nie powiedział?- spojrzała na siatkarzy, a ci tylko pokręcili głowami.
- No dobra, to wy odstawiacie Grześka do domu, a ja zabieram Lenę na poważną rozmowę, zgoda?- spojrzała na nich uważnie. Coś mi się wydaje, że ani w Asseco, ani w reprezentacji panowie nie mieli z nią lekko, ale to bardzo dobrze, bo inaczej weszliby jej na głowę. Pomogli wstać koledze i biorąc go pod ręce wyprowadzili z gabinetu. Nowakowska umyła ręce, zdjęła fartuch i zaczęła opowiadać.
- Czy wiesz może jak poznałam Piotrka?- zapytała mnie swoimi niebieskimi oczyma, prawie tak jaśniutkimi jak Winiarskiego. Zaprzeczyłam, a tylko lekko westchnęła. - No to coś czuję, że długo mi przyjdzie to wszystko tłumaczyć, zacznę więc od początku.


- Pewnego słonecznego dnia dostałam telefon z COS w Spale. Wybrali mnie na nową fizjoterapeutkę reprezentacji. Oczywiście wszystko to ukartował mój ukochany wujek Olo, ale to akurat najmniej ważne. Spędziłam z chłopakami w Spale szmat czasu, przy okazji znajdując miłość, na którą tak długo czekałam. W pewnym momencie w ośrodku pojawiła się moja przyjaciółka, Gośka. Zamieszała trochę w życiu jednego z chłopaków. Oho, widzę, że się chyba domyślasz! ( na mojej twarzy pojawił się cień, który musiał wyglądać co najmniej dwuznacznie) Tak, Zbyszek strasznie się w niej zakochał, tak bardzo, że aż się pobrali. No wiesz jak tym wszystkich zaskoczyli! Rozmawiałam z nimi, ale w życiu nie przeczuwałam takiego rozwoju wypadków. Niedługo potem moje przyjaciółka zaszła w ciąże. Tak cudnie to wszystko wyglądało, byli w sobie szaleńczo zakochani, a ich synek- Szymek, to chyba najsłodszy bobas pod słońcem. Niestety ta ich bajka musiała się w końcu skończyć, no bo ile czasu może być idealnie? Gośka zachorowała bardzo poważnie, razem z Szymonem, musieli wyjechać na kilka miesięcy do Anglii, żeby przejść przez jakieś bardzo zaawansowane leczenie. Niedawno wróciła, ale Zbyszek nie lubi się chwalić tym, że ma żonę. Nie wiem dlaczego tobie tego nie powiedział, to bardzo dziwne, zważywszy na to ile się znacie- zakończyła swoją opowieść,  spoglądając na mnie uważnie. Ja tylko siedziałam, przetwarzając to co do mnie przed chwilą dotarło. To rzeczywiście dziwne, myślałam, że jednak jesteśmy przyjaciółmi i nie mamy przed sobą tajemnic. Bardzo się na nim zawiodłam, no mógł mi to wszystko spokojnie powiedzieć, przecież bym mu nic złego nic nie zrobiłam!
- Julka, dziękuję ci, że mi to wszystko powiedziałaś. Gdyby nie ty dalej nic bym nie wiedziała. Bardzo się na nim zawiodłam. Muszę z nim pogadać. Nie wiesz o której jutro mają trening?
- Z tego co wiem to pewnie o 10 ten rano, a potem o 16- zastanowiła się chwilę, ale w końcu zapytała.
- Słuchaj, ale co ty chcesz zrobić?- spytała. Ja się tylko cwaniacko uśmiechnęłam.
- A będziesz jutro na treningu?
- No będę, ale co tym kombinujesz?
- Zobaczysz, zobaczysz, ale nie mogę ci teraz tego powiedzieć- uśmiechnęłam się do młodej mamy szeroko. Ta tylko spojrzała na mnie dziwnie i popukała się w czoło. Strasznie lubiłam z nią gadać.
- Chodź, zbieramy się, skoro masz jakiś szatański plan-powiedziała i otworzyła mi drzwi. Opuściłyśmy szpital, odwiozłam Julkę do domu a sama musiałam jeszcze zadzwonić do Krzyśka.
- Igiełko moja kochana, mam prośbę! Załatwiłbyś mi jutro udział w waszym treningu?- coś tam pomruczał, że on nie ma takich znajomości. Trochę go tam jeszcze po błagałam i się zgodził.
- Jesteś cudowny, kocham cię!- rozłączyłam się i zawinęłam się na moje mieszkanie.


- Matko, Niko co ja mam zabrać?- zapytałam brata, bo miała pustkę w głowie. Ten tylko mnie wyśmiał i podszedł do mojej szafy, pogrzebał w niej chwilę i rzucił mi obcisły podkoszulek w kolorze czarnym i szorty w takim samym kolorze.
- Zwariowałeś? Ja tego nie nałożę!- spojrzałam na czarne wdzianka z odrazą. Ten spojrzał na mnie jak na wariatkę.
- A chcesz żeby twój plan wypalił?- spytał
- No bardzo chcę!
- No to nie marudź, tylko znajdź jakieś nike i ładuj wszystko do torby, bo Krzysiek już jest pod blokiem- wyjrzał przez okno. Na te słowa wrzuciłam wszystko do torby i tyle mnie widział.
- Cześć Krzysiek!- przywitałam się z moim partnerem, a ten tylko spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Ty chcesz z nami grać? W siatkówkę?- spytał, całując mnie. Czy to takie dziwne, serio?
- Mam pewien plan, żeby zemścić się na Zbyszku za to, że nic mi nie powiedział- przyznałam się w końcu, bo ktoś musiał wiedzieć.
- Trzeba tak było od razu! Z chęcią ci pomogę!- zaoferował się, otwierając mi drzwi do jego limuzyny.
- No to mi się podoba!- mruknęłam i odjechaliśmy spod mojego bloku.


Wyjęłam torbę z bagażnika i podreptałam na hale. Z daleka zobaczyłam Kosę, który wyglądał już dużo lepiej.
- Lena, a co ty tu robisz?- zdziwił się, ale uśmiechnął mimo wszystko.
- Postanowiłam sobie z wami pograć, chyba nie masz nic przeciwko?- spytałam środkowego, a ten tylko się uśmiechnął.
- Jasne, że nie! Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć jak ci będzie szło!- pożegnał się machając mi. Ta, ja też nie mogę się doczekać. Poszłam w końcu do łazienki i się przebrałam. Strasznie dziwnie się czułam w tym stroju, ale cóż to był element mojego nikczemnego planu. Wyszłam, trzaskając drzwiami, wpadając na mojego dawnego przyjaciela.
- A co ty tu robisz?- zdziwił się Bartman. Postanowiłam mu nie odpowiadać tylko o razu wcielić plan w życie.
- Nie ty będziesz zadawać mi pytania. Pomijam fakt, że mi nie powiedziałeś o Gosi i Szymku, doprawdy świetny z ciebie przyjaciel. Dlatego mam pewien plan, a raczej zakład. Jak wygram z tobą, to zabierasz mnie do synka i żony, a jeśli przegram to nie będziesz mi musiał o nich mówić. Zakład stoi?- spytałam
- Kusząco propozycja i stoi!- podał mi rękę, a ja ją mocno uścisnęłam. Pociągnął mnie za sobą na salę. Kiedy tam weszliśmy, usłyszałam przeciągłe "woooooow". Rozejrzałam się po sali i dojrzałam zawodników w końcu sali. Rozmawiali  z trenerem Kowalem. Podeszliśmy do nich.
- Przepraszam, a pani to kto?- spytał mnie
- Lena Werden- przedstawiłam się, wyciągając do niego rękę
- A no to wszystko się zgadza! Pozwól, że przejdziemy na "ty". Andrzej jestem. Dobra chłopaki słuchajcie. Każdy kto chce grać z Leną w jednej drużynie, niech stanie po prawej stronie boiska. Spojrzałam na nich, a oni pobieli na prawą stronę, zostawiając jedynego Bartmana po lewej.
- No dobra tak grać nie będziemy! Julka wybierz sobie sama z kim chcesz grać i na jakiej pozycji ty chcesz grać?- spytał mnie Andrzej. Zastanawiałam się przez chwilkę. W sumie nieźle szło mi na przyjęciu.
- Czułabym się najlepiej na przyjęciu, tak mi się wydaje- pokiwałam  głową.
- No to sobie teraz wybierz z kim chcesz grać. Pamiętaj tylko 5!- przestrzegł mnie trener. Najłatwiejsza decyzja w życiu. Wybrałam Igłe, Piotrka, Oliega, Jochena i Lukasa. Po drugiej stronie siatki stanęli: Paul, Maciek, Zbyszek, Rafał, Łukasz i Grzesiek. Z racji tego, że byłam dziewczyną, moja drużyna zaczynała. Na zagrywkę powędrował nie kto inny jak Piotrek. Mocny flot i...mamy pierwszy punkt! Skrót, którego nie przyjął Zbyszek! No cudownie, teraz jeszcze tylko kilkadziesiąt punktów. Niestety, Lotman przyjął i mogli wyprowadzić atak. Egzekutorem został Bartman, ale jakimś cudem udało mi się odbić piłkę. Nawet ustałam na nogach, a Lukas wystawił piłkę o dziwo do mnie. No co miałam zrobić? Uderzyłam z całej siły trafiając gdzieś w linię końcową.
- Moja dziewczynka!- podbiegł do mnie Krzysiek i pocałował.
- E, koniec spoufalania!- krzyknął Kowal
- Sorki trenerze!- odrzekliśmy jednocześnie.
Dwa sety wygraliśmy dosyć pewnie, bo Kosie, który nie widział zbyt dobrze ze względu na pobicie nie wychodziło blokowanie. Jednak odbudowali się w secie trzecim, ale jakoś tak się stało, że niechcący rozpraszałam Lotmana, który gapił się na mnie cały czas. Stan rywalizacji wynosił 24:24. Na zagrywkę idzie Paul, ale trafia w siatkę. Cudnie, meczowa dla nas. Coraz bliżej od poznania żony Zbyszka! Teraz serwować miałam ja. Podrzuciłam piłkę dosyć wysoko i włożyłam w serwis sporo siły, trafiając Bartmana prosto w twarz, tym samym wygrywając cały mecz.
- No dzięki Lenka- podszedł do mnie Zbyszek i pocierając obolałą twarz.
- To za Grześka!- pokazałam mu język
- Przecież już go przeprosiłem no!- jęknął, kręcąc głową.
- Dobra, chcę poznać twoją rodzinę! - przypomniałam mu
- No to jedźmy!- uśmiechnął się smutno
Co on taki smutny? No przecież powinien się idiota cieszyć! Ma wszystko  to czego ja w życiu mieć nie będę!
- Do zobaczenia za chwilę!- mrugnęłam do niego i zniknęłam za drzwiami toalety.







Strasznie nie podoba mi się ten rozdział, ale to przez to, że nie mam inspiracji. Najgorsza majówka w życiu. Winiar idzie do Fakiełu, Kuraś gdzieś do Włoch, Zibi pewnie też. A na domiar złego dostałam szlaban, także nie jest fajnie. No dobra koniec tego, życzę miłej lektury! :)
Czytasz+komentujesz= motywujesz! :D
pozdrawiam, Julka :)

10 komentarzy:

  1. Jaaaaaka beka ,szook :) Uśmiałam się z Lenki siatkarki :) Kto by pomyślał :D Jaki suuoooodki Grzegorz K. I ten no zapraszam do siebie na dwa nowe rozdziały niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com oraz
    volleyball-inspiratioon.blogspot.com
    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zaskoczyłam cię, tu cię mam! :D Lenka to cicha woda, brzegi rwie :)
      pozdrawiam, Julka

      Usuń
  2. Lena jako siatkarka nieźle sobie poradziła! Krzysiu może być z niej dumny :D
    Dobrze tak Zibiemu, że w twarz dostał, a co! Mógł być szczery wobec przyjaciółki;>
    Kurcze noo, Winiar, jak możesz nas opuszczać... :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne będzie, ja bym była :D
      Prawda, mógł być to by zachował swą śliczną twarz :>
      No, ja mam nadzieję, że uda mi się zrobić mu jeszcze kilka zdjęć na lidze światowej :D

      Usuń
  3. No to Zibi dostał za swoje :D Jestem bardzo ciekawa jego rodzinki :D Czekam na kolejny :D
    Pozdrawiam Luna ^^

    http://gdymyslalaszewiesz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzinka Bartmanów zaskoczy wszystkich, tam myślę :)
      pozdrawiam, J. :D

      Usuń
  4. http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/05/dwadziescia.html pojawiła sie dwudziestka, więc zapraszam :)
    Pozdrawiam, poziomkowa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No ciekawe jak będzie wyglądała ta rodzina Zbyszka.Zapraszam na nowy rozdział
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskoczy wszystkich :) Dodam dosłownie na godzinach :) u ciebie już nadrobione wszystko :)
      pozdrawiam, J.

      Usuń
  6. Ja więc na pocieszenie zapraszam do siebie na nowy rodział pod tytułem Uśmiech http://niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com/
    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń