środa, 5 czerwca 2013

Roz.19- to już jest koniec i nie ma już nic...

W nocy nie mogłam zasnąć. Cały czas, kiedy tylko zamykałam oczy stawały mi na drodze koszmary, straszne wizje, których nie chciałam widzieć ani sekundy dłużej. Dlatego rano chodziłam jak trup. Mój brat, biedny brat, dopytywał czy wszystko  ze mną w porządku. Odpowiadałam mu, że tak, jasne, przecież jestem Lena, dam sobie radę ze wszystkim!
Problem tkwi jednak w tym, że dawałam sobie rady z niczym, nawet ze zrobieniem herbaty.
- Siostra, powiedz mi w końcu co się stało!- złapał mnie za rękę, kiedy chciałam wytrzeć plamę na podłodze
- Nic się nie stało, więc o czym mam ci mówić?- próbowałam się do niego uśmiechnąć.
- Takie kity możesz wciskać każdemu, ale nie własnemu bratu. Mów mi natychmiast co się stało!- rozkazał mi, usadzając na krześle.
- Muszę wyjechać, pojadę na kilka dni do Jastrzębia, żeby sobie wszystko przemyśleć- wyznałam mu.
- Przemyśleć, ale co?- uniósł do góry brew, tak jak to tylko on potrafi.
- Mam kilka ważnych spraw, a tu nie uda mi się ich rozpatrzeć, tak jakbym tego chciała- wytłumaczyłam mu.
- Ale wrócisz?- zapytał mnie.
- Jasne, obiecuję ci!- nienawidzę okłamywać ludzi, ale tym razem musiałam. Robiłam to dla jego własnego dobra.
- Dobra ja lecę, nie zniszcz Jastrzębia!- pocałował mnie przelotem w policzek i tyle go widziałam.


Chwilę szukałam telefonu, aby w końcu wybrać numer do Benka.
- Cześć sąsiadko, co mogę dla ciebie zrobić?- zapytał mnie radośnie. Niektórzy to mają dobrze w życiu!
- No cześć, nie wiesz może o której dzisiaj chłopcy trening?
- Z tego co wiem, to o 11.30 mają siłownie, a co?
- Nic, muszę załatwić kilka spraw z Igła- odrzekłam i szybko zakończyłam rozmowę. Być może zachowywałam się niegrzecznie, ale było mi wszystko jedno. Teraz czeka mnie chyba najgorsza rozmowa w moim życiu,a potem to już tylko wyjazd do Jastrzębia. Wybrałam numer do libero, długo nie czekałam żeby usłyszeć jego głos, za którym kurwa mać, tęskniłam!
- Lena?- zapytał mnie
- Tak, to ja. Pewnie cię to zdziwi, ale wiesz przemyślałam sobie wszystko i musimy się spotka, może być o 11?- powiedziałam szybko, niemal na jednym oddechu.
- Oczywiście, bardzo się cieszę, że tak podeszłaś do sprawy- powiedział radośnie do słuchawki.
- Jeszcze nie wiesz co mam ci do powiedzenia, więc nie ciesz się za bardzo- szybko zgasiłam jego entuzjazm.
- Ok, to do zobaczenie o 11!- pożegnał się ze mną.
- Tak, do zobaczenia


Spakowałam walizkę, moje całe dotychczasowo zgromadzone rzeczy, jednak trochę mi było żal wyjeżdżać, ale musiałam to zrobić. Chciałam tego. O 10.45 byłam pod mieszkaniem Krzyśka, pod moją pracownią. Szybko weszłam po schodach i zapikałam do drzwi. Stałam tak przez chwilę, a potem w drzwiach pojawił się on, mój Krzysio. Mój? Nie, już nie mój.
- Hej- rzuciłam krótko.
- No witaj!- rozłożył szeroko ręce, jakby chciał mnie przytulić, ale ja go ominęłam i przeszłam do salonu.
- Możemy pogadać, nie mam za dużo czasu, a do Jastrzębia mam kawałek drogi- powiedziałam szybko.
- Jedziesz do Jastrzębia? Co ja narobiłem- usiadł pod ścianą i złapał się za głowę, lekko kołysząc do przodu i do tyłu. Miałam wielką ochotę podejść i przytulić, powiedzieć że wszystko będzie dobrze, ale nie mogłam tego zrobić.
- Nie Krzysiu, i tak miałam wyjechać, ty to jedynie przyspieszyłeś- poprawiłam go i przysiadłam obok.
- Ja wiem, wszystko spieprzyłem, przepraszam cię za to- powiedział i położył mi głowę na ramieniu.
- Wybaczam ci, i proszę nie obwiniaj się za to wszystko, ja wiem, że nie chciałeś mnie skrzywdzić- powiedziałam, patrząc w swoje dłonie.
- Nie wiem co się ze mną wtedy działo, nic nie wiem, nie pamiętam, a nagle ty stanęłaś w drzwiach i zobaczyłem tę dziewczynę, a potem zbierałem ciasto z twarzy- powiedział.
- Zaburzenia paranoidalne, czytałam o tym w nocy, dlatego postanowiłam ci wybaczyć- uśmiechnęłam się do niego lekko.
- Dzięki Bogu za internet!- i podniósł ręce do góry, na znak podziękowań.
- Przyszłam tu, żeby się pożegnać, nie wiem czy cię jeszcze zobaczę!- odparłam.
- Co ty mówisz? Na pewno się zobaczymy, na meczu!- objął mnie ramieniem, tak jak to tylko on potrafi.
- Wiesz Krzysiu, dziękuję ci za wszystko!- wyszeptałam cicho, podnosząc się z podłogi.
- Nie to ja ci dziękuje i bardzo cię przepraszam- nie wypuszczał mnie z objęć.
Powoli nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać i chwilę potem trwaliśmy już w pocałunku. Cudnie było znowu być z nim!
- Żegnaj Igła!- uściskałam go.
- Do zobaczenia, Lenka!- odwzajemnił uścisk.


Do Jastrzębia ruszyłam o 13, wcześniej powiadamiając Michała, że się pojawię. Powitał mnie iście królewską ucztą. Zupa pomidorowa z Knorra i do tego makaron na patelni! Żyć nie umierać, ciężkie jest życie sportowca.
- Na długo przyjechałaś?
- Na raczej niedługo, kto wie, może dzisiaj ruszę dalej?- uśmiechnęłam się do niego tajemniczo.
- Zagadkowa dziewczyna się znalazła, proszę proszę!- zaśmiał się Dziku.
- Masz dzisiaj jeszcze jakieś treningi?
- Tak, za 20 minut mam być na hali, więc w sumie zostawiam cię samą!- wstał i pocałował mnie w policzek.
- Do zobaczenia niedługo!- krzyknął wychodząc, Nic nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się pod nosem.
 Wyciągnęłam kartkę papieru z torby i zaczęłam kreślić na niej znaki, które powoli zmieniały się w słowa. Musiałam mu wszystko wytłumaczyć i zostawić instrukcję co ma robić, a następnie zostawiłam kartkę na stole z kilkoma innymi rzeczami, które były niezbędne dla powodzenia mojego planu. Zajęło mi do 30 minut, a więc miałam coraz mnie czasu. Biegiem weszłam do łazienki i zaczęłam napuszczać wodę do wanny. Zanim zapełniła się tak jak tego oczekiwałam minęło kolejne 15 minut.


Zastanawiałam się kiedyś czy ktoś się zorientuje. Nikt nigdy niczego nie zauważył. Tatuaże na moim ramieniu wszystko idealnie maskowały. Każde, chociażby najmniejsze cięcie. Tak cięłam się. Nie robiłam tego bo lubiłam, pomagało mi to. Pozwalało chociaż na chwilę zapomnieć o problemach i skupić się na bólu, na sączącej się powoli krwi...
W każdym bądź razie nikt niczego nie zauważył. To był najlepszy pomysł w moim życiu, a teraz po tylu latach moje kochane, srebrne, ostre przyjaciółki mi pomogą. Weszłam do wany i zanurzyłam się w niej. Przez chwilę tak trwałam żeby oczyścić umysł. Kiedy byłam już nad taflą wody wyciągnęłam rękę i oparłam ją o krawędź wanny. Sięgnęłam po żyletkę. Nie myślcie sobie, że jestem masochistą. Po prostu wiem co chce zrobić, a na raka serca nie zamierzam umrzeć, wolę to zrobić po swojemu!
Szybko przejechałam żyletką po jednej żyle, a następnie po drugiej.


Bolało, ale to nic. Normalne. Ktoś kiedyś powiedział, że umieranie nie boli, ach jak bardzo się mylił! Boli i to nawet bardzo.  Czerwona ciecz brudziła kafelkową podłogę Kubiaka, narobiłam mu takiego syfu! Dobrze, że go przeprosiłam. Czułam jak powoli uchodziło ze mnie życie. Coraz wolniejsza akcja serca.
Raz........dwa...............raz.....dwa...........................................................................................
W końcu przestało mnie boleć, a co to za światełko? Kto stoi po drugiej stronie?



- Cześć córciu, tęskniliśmy za tobą!- zobaczyłam uśmiech moich rodziców.
- Też za wami tęskniłam!- przytuliłam ich.
- Zobacz kto z nami jest!- powiedziała mama i przesunęła się.
Wyglądał tak jak go zapamiętałam. Nic się nie zmienił.
- Witaj Lenka, tęskniłem za tobą- uśmiechnął się do mnie.
- Też za tobą tęskniłam Arek!- ruszyliśmy w dalszą podróż razem.




















A więc tak, wiem że niektórzy będą zszokowani tym rozdziałem, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie!
Lenka pogodziła się z Krzyśkiem, niestety przegrała z rakiem, którego fakt ukryłam przed wami. Jutro pojawi się już ostatni rozdział, widziany oczami jednego z siatkarzy.
Czy jest mi smutno, że kończę tę historię? Pewnie, nawet bardzo, ale przede mną kolejne projekty, także nie zwalniam tempa pracy! ;)
Dziękuję wszystkim którzy wytrwali do prawie końca, mam nadzieję, że nie żałujecie! :)
Kiedy tylko pojawi się kolejna opowieść dam wam znać!
Pozdrawiam was gorąco, trzymajcie się, Julka :*

11 komentarzy:

  1. Eejj nie no nie no nie ;/ Ja uśmiercam ty nie ? ! :) Świetny rozdział taki płaczliwy. Co z tego ,że mam tusz wodoodporny za 10 zł i tak normalnie poszedł się pierdzielić. Pozdrawiam 32904 razy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak się zaraziłam, bo na terapię nie poszłam :D
      Odkupię ci tusz, obiecuję!
      pozdro600 :D

      Usuń
  2. Cieszę się, że Lena wybaczyła Krzysiowi. Ale zakończeniem naprawdę mnie zszokowałaś...
    Rak, cięcie się... Śmierć Lenki.. :C
    Czekam na kolejny rozdział :) tylko szkoda, że już ostatni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No czułam, że będzie lekki szok, ale...
      wszystko wyszło dobrze, a za chwilę nowy rozdział! :)

      Usuń
    2. Super, to ja na razie stąd nie wychodzę ;D
      Wgl. jak tu odejść od laptopa jak ciągle na siatkarskaligatv.pl wrzucają kolejne zajebiste filmiki z naszymi siatkarzami :D

      Usuń
  3. Lena kłamca, jak mogła to zataic?! A miało byc tak pięknie! No nic. Bardzo podobało mi się to, ale dlaczego to tak szybko skończyłaś?! Mam wstac?! :D Naprawdę z zapartym tchem czytałam kolejne rozdziały. Pozdro 600 i zapraszam do siebie oladreams.blogspot.com mam nadzieję,że spodobają się moje wypociny :D Pozdro 602

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bij, pls! :*
      Musiała ich okłamać, bo nic inaczej by nie wyszło...
      wpadnę, oczywiście :D
      pozdrawiam również :)

      Usuń
    2. I tak wstanę i przyjdę, a jak przyjdę to już tak pięknie nie będzie :* :)

      Usuń
    3. No to idę zamontować pancerne drzwi :D

      Usuń
    4. Nawet to nie pomoże, mój czołg rozwali :)

      Usuń
    5. Masz czołg? A sprzedaż? ;)

      Usuń